W nowym numerze Claudii (10/2008) na str. 38 znajdziecie reportaż o dwóch cyborgach: współautorce bloga oraz Małgosi z IFPS.
Archives
- March 2012
- November 2011
- September 2011
- March 2010
- February 2010
- September 2009
- August 2009
- July 2009
- June 2009
- April 2009
- December 2008
- November 2008
- September 2008
- July 2008
- June 2008
- May 2008
- April 2008
- March 2008
- December 2007
- November 2007
- October 2007
- September 2007
- August 2007
- July 2007
- June 2007
- May 2007
- April 2007
- March 2007
- February 2007
- October 2006
Witam, przeczytałam o Pani artykuł w Claudii. Bardzo mnie zainteresował z tego powodu, że mam 12 letnią córkę z obustronnym głębokim niedosłuchem. Obecnie jest w 6 klasie, przed nami gimnazjum, liceum i matura. Jestem pod wrażeniem, że tak świetnie radziła sobie Pani w szkole, skończyła studia, a nawet została tłumaczem. Właśnie ten fakt skłonił mnie do napisania do Pani. Jeśli znajdzie Pani chwilę czasu to proszę o kontakt i informację jaka może być skuteczna metoda nauki języka obcego u niesłyszącego dziecka. Dodam, że córka ma spore korzyści z aparatów słuchowych, chodzi do zwykłej szkoły (klasa integracyjna) i nieźle sobie radzi. Problemem jest jednak język angielski. W oczekiwaniu na odpowiedź serdecznie pozdrawiam
Moim zdaniem najlepszą i najbardziej efektywną metodą nauki języka obcego w takim przypadku są indywidualne lekcje. Na żadnych zajęciach grupowych dziecko się tyle nie nauczy, bo zawsze czegoś nie załapie — na indywidualnych natomiast nauczyciel jest dla niego. To kosztuje, ale ja uważam, że trudno sobie wyobrazić lepszą inwestycję. Znajomość angielskiego tak bardzo ułatwia życie i otwiera tyle drzwi… Ja swoim rodzicom jestem bardzo wdzięczna za te kilka lat lekcji. Potem, kiedy znałam już język na jakim-takim poziomie, mogłam już w miarę uczestniczyć w zajęciach w szkole (poszłam wtedy do liceum).
Niemieckiego z kolei uczyłam się na zajęciach grupowych, więc to też jest możliwe. Ale trzeba pamiętać, że wtedy już znałam angielski. Z kolejnymi językami zawsze jest trochę łatwiej. Poza tym angielski ma bardzo specyficzną wymowę i w przypadku ucznia niedosłyszącego ta wymowa wymaga jednak ćwiczeń indywidualnych.
Trzeba jednak na jedną rzecz uważać — mój nauczyciel angielskiego popełnił pewien błąd. Dobrze mi szła nauka słówek, gramatyki i tak dalej, ale nie mogłam zrozumieć, co on mówi (jest Hindusem). Zamiast zatrzymać się przy tym i nauczyć mnie rozumienia języka mówionego, skupił się na tym, co mi szło dobrze, i po prostu przez większość czasu pisał na kartkach. Efekty były dobre, jak widać — czytam, piszę, mówię, tłumaczę — ale brakuje mi jednak tej możliwości swobodnego porozumiewania się. Teraz, kiedy mam implant, chcę to nadrobić.
Jeszcze jedno dla porządku muszę dodać. Znam osobę, niesłyszącą tłumaczkę, która angielskiego i innych języków nauczyła się praktycznie sama, z książek i z korespondencji (papierowej, Internetu pod strzechami jeszcze nie było). Więc — wszystko można, jak się chce. Ale nie wiem, czy można takiej dyscypliny wymagać od zwyczajnego, 12-letniego dziecka. Ode mnie na pewno nie ;-) Kiedyś próbowałam się nauczyć włoskiego sama, ponieważ był mi potrzebny. Przerobiłam pięć lekcji z podręcznika, po czym stwierdziłam, że w tym tempie nic z tego nie będzie i znalazłam nauczycielkę. Po dwóch miesiącach zaczęłam mówić, a podręcznik stoi na półce, założony na piątej lekcji od kilku lat.