3. Obecnie

Właśnie mija rok od oper­acji i pier­wszego pro­gramowa­nia pro­ce­sora mowy. Gdy teraz o tym myślę, zaskakuje mnie i zdu­miewa, jak wiele nowych rzeczy usłysza­łem i jak bardzo zdążyłem się przyzwyczaić do bwo­jego nowego słuchu. Tak bardzo, że nawet tego nie zauważam. Cza­sami tylko się zas­tanaw­iam, jak to było wcześniej. Próbuję sobie przy­pom­nieć świat bez tej różnorod­ności dźwięków. Jest to dosyć trudne. Nawet w tej chwili, gdy to piszę, słyszę telewizor na górze, szum kom­put­era i kota leżącego obok mnie. Stało się dla mnie to tak nat­u­ralne, że nawet się nad tym nie zas­tanaw­iam. To prze­cież oczy­wiste – telewizor jest włąc­zony, więc go słyszę! Żeby sobie przy­pom­nieć, jak było kiedyś, muszę wyłączyć pro­ce­sor i posłuchać, jak to jest w samym apara­cie słuchowym…

Wyłączam pro­ce­sor. Nic nie słyszę, tylko ciszę. Nie słyszę telewiz­ora, ani kota, ani tym bardziej kom­put­era. Nie sły­chać nawet, jak stukam w klaw­iaturę. Gdy mama się do mnie odzywa, ledwo ją słyszę i z tru­dem rozu­miem. Trochę mnie to depry­muje i wolę mieć jed­nak włąc­zony pro­ce­sor. Wiem, co się dzieje, słyszę, gdy ktoś coś mówi i czuję się spoko­jniejszy. Usłyszę, gdy mnie ktoś zawoła, usłyszę, gdy zapiszczy min­ut­nik w kuchni, dzwonek do drzwi, albo gdy ktoś do mnie pod­chodzi. Długo nie mogłem się do tego przyzwyczaić i przez jakiś czas po oper­acji i założe­niu pro­ce­sora dalej pil­nie obser­wowałem otocze­nie. A teraz? Spoko­jnie się sku­piam na tym, co aktu­al­nie robię. Świat nie znika, gdy go nie obser­wuję – słyszę cały czas, co się dzieje.

Kilka dni temu miałem okazję dołączyć do grupy ludzi zupełnie mi nie znanych. Grali oni w jakąś wer­sję pok­era, której nie znałem. W tle sły­chać było muzykę, śmiechy i roz­mowy. Kiedyś bym nawet nie pomyślał, że mogę w tym towarzys­t­wie się jakoś dogadać i zrozu­mieć, o co chodzi. A tym­cza­sem – ktoś mi po cichu tłu­maczył zasady gry w cza­sie roz­dawa­nia kart, a z kimś innym się zas­tanaw­iałem pod­czas gry, czy już kiedyś się nie widzieliśmy. Wszys­tko nat­u­ral­nie i bez krępu­ją­cych próśb o pow­tarzanie. To mi sprawia najwięk­szą radość – że mogę się porozu­miewać z ludźmi dużo łatwiej, niż kiedyś. To zdu­miewa­jące – ktoś coś mówi – a ja rozu­miem! Nie muszę się starać czy­tać z ust, ani próbować się domyślać, o co chodzi. Nawet jeśli dobrze czy­tałem z ruchu warg, było to jed­nak męczące odbierać mowę tylko w ten sposób. O ileż łatwiej jest to robić słysząc! Jeszcze przy­jem­niej jest, gdy ktoś mnie zapyta o coś woła­jąc z innego pokoju, a ja zrozu­miem i odpowiem na pytanie. Skończyło się uciążliwe bie­ganie z pokoju do pokoju, zapalanie światła, gdy jest ciemno i ustaw­ianie się zawsze przo­dem do rozmówcy. Jest swo­bod­niej i po prostu wygod­niej. Zaczęły się także pier­wsze roz­mowy tele­fon­iczne – krótkie i treś­ciwe, niek­tóre nieu­dane, inne wprost przeciwnie.

Teraz już po prostu korzys­tam ze swo­jego słuchu. Jestem do niego przyzwycza­jony i go uży­wam w codzi­en­nym życiu. Wcześniej było inaczej – nie mogłem wszak na nim pole­gać. Był tylko pomocą, ułatwie­niem w roz­mowach i kon­tak­tach ze światem. Teraz jest czymś znacznie więcej.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *