Jutro mam wizytę w Kajetanach. Dowiedziałem się, że ponoć się da przepisać program ze starego procesora na nowy. Wcześniej, gdy dostałem OPUSa, nie było takiej możliwości, można było tylko mniej więcej ustawić nową mapę na podstawie starej, a potem stopniowo dopracowywać program.
Mam jeszcze swój stary procesor, właśnie go przymierzyłem. Różnice są dość ciekawe. Z jednej strony słychać gorzej, z drugiej… jakby lepiej? W starym procesorze dźwięki nie są odwzorowywane tak bogato, jak w OPUSie, na przykład szelest kartki papieru przesuwanej po biurku to jednostajny gwizd. Dźwięki mowy są bardziej płaskie i mniej zróżnicowane, natomiast spółgłoski zdecydowanie się wybijają ponad samogłoski, co ułatwia ich rozpoznawanie.
Ostatnio mnie naszła taka refleksja w związku z postępem technologicznym procesorów mowy. Podobno słyszenie w najnowszych z nich jest niemal tak dobre, jak u normalnie słyszącego człowieka. Mam jednak wątpliwości, czy osoby będące głuche od urodzenia będą w stanie z tego skorzystać. Nie wiem, jak z dziećmi implantowanymi bardzo wcześnie, ale ja u siebie po zmianie procesora nawet po pewnym czasie miałem kłopoty z wysłuchiwaniem ludzkiej mowy. Może właśnie dlatego, że ta mowa była odwzorowywana zbyt… dokładnie? Ogromna ilość szczegółów dźwiękowych, te wszystkie niuanse — to faktycznie słychać, ale czy to pomaga? Może czasem lepiej, jak dźwięki są bardziej uproszczone, może lepiej, gdy dane głoski zawsze brzmią tak samo, a nie inaczej za każdym razem, gdy się je wypowie? Ich brzmienie zależy od masy czynników — nastroju, emocji, tonu głosu, kontekstu wypowiedzi, hałasu w otoczeniu i pewnie jeszcze kilkunastu/kilkudziesięciu innych.
Poważnie się nad tym zastanawiam. Bogactwo dźwięków jest jednak mniej ważne od zrozumiałości mowy, od łatwości komunikacji. Na pewno się przydaje w czasie słuchania muzyki, ale o ile częściej z kimś rozmawiamy, niż jej słuchamy? Można to sobie łatwo wyobrazić — wszystkie książki, gazety i inne takie są drukowane z użyciem czarnego pisma i białych (albo, jeśli już, jednokolorowych) kartek. Ktoś się podejmie przeczytania jakiejś trylogii, gdzie każdy wyraz i kartka mają inny kolor, po to, powiedzmy, żeby lepiej zobrazować emocje, które przedstawiają? To możliwe, ale męczące.
Na wizycie poproszę o wgranie do nowego procesora programu ze starego. Zobaczymy, jak będę w nim słyszał. Generalnie nie chcę już za bardzo zmian w programie — każda pociąga za sobą pogorszenie słyszenia, a ja już chyba widzę granicę, której nie przekroczę i tak. Nie mam już cierpliwości i ochoty dochodzić do niej po raz 6-ty, 7-my czy 8-my.
W zasadzie doszłam do tego samego wniosku i teraz używam na zmianę dwóch programów, jeden ma większy zakres niskich częstotliwości, a drugi służy mi do rozmawiania. I to jest temat na osobną, zaległą notkę. Będzie wkrótce.