Odebrałam nowy sterownik do procesora. A było tak: po czterech miesiącach użytkowania pojawiło się podłużne pęknięcie na magazynku z bateriami. Niby można zakleić skoczem, no ale bez przesady, to nowy sprzęt. Pojechałam do Kajetan celem złożenia reklamacji. Ku swojemu zdziwieniu dowiedziałam się, że wymiana potrwa na pewno ponad miesiąc — ale na szczęście dostałam sterownik zastępczy, nie różniący się niczym oprócz koloru od oryginalnego. Dzisiaj w końcu, przy okazji programowania, odebrałam nowy sterownik i znów mam cały śliczny czarny procesorek. Niestety, nie byłam jedyną osobą, która miała problemy z tą częścią Freedoma. Mam nadzieję, że firma wyciągnęła wnioski i nowe sterowniki są z mocniejszego plastiku — jednak na wszelki wypadek przestałam już wyjmować pojemnik z bateriami do każdego suszenia.
Miałam programowanie procesora — teraz to sie odbywa co cztery miesiące. Freedom ma cztery programy, kazdy z nich można osobno ustawiac, każdy ma też swoją własną regulację czułości i głośności — ale jednak zaczęło nam z inż. W. brakować tych programów. Pierwszy raz nie zostawiliśmy żadnego poprzedniego programu, wszystkie nowe — w końcu teraz już jestem w stanie ocenić na miejscu, czy z programem da się wytrzymać, czy nie. Dostałam jeden program (P1) z subwooferem, czyli ze wzmocnionymi basami — dotychczas zawsze były trochę słabsze ze względu na dziwne efekty przez pierwsze kilka miesięcy — drugi program (P3) dość podobny do poprzedniego, na obu tych programach włączony system ADRO. Kolejny program (P4) był bez ADRO, ostatni natomiast (P2) przeznaczony został na coś, czego jeszcze nie próbowałam: system BEAM, wykorzystujący mikrofon kierunkowy. Mam spróbować, czy rzeczywiście będzie się dla mnie sprawdzał w rozmowie w hałasie.
Na pierwszy rzut oka program “z basami” jest przyjemny, ale nieco gorzej rozumiem w nim mowę ludzką. Coś podobnego pisał zresztą Michael Chorost, który używa dwóch różnych programów do rozmowy i do słuchania np. muzyki.
Robiłam też za królika doświadczalnego. Testowany jest mianowicie system zdalnego ustawiania procesora. Wygląda to tak: na miejscu potrzebny jest sprzęt do jego podłączenia oraz asystent umiejący podpiąć kabelki i w razie potrzeby służący za tłumacza. Właściwego ustawienia procesora dokonuje zdalnie wykwalifikowana osoba. Chodzi o to, żeby móc tworzyć przychodnie na terenie całego kraju, do których wystarczy sprzęt, a nie trzeba wysoko wykwalifikowanego specjalisty z doświadczeniem w ustawianiu. System jest opracowywany we współpracy z Cochlearem, z myślą o krajach jeszcze większych niż Polska.
Najpierw zrobiliśmy programowanie w sposób tradycyjny, w jednym pokoju, a następnie inż. W. przeniósł się do innego pokoju i powtórzyliśmy procedurę, dokonując jeszcze paru zmian w moich nowych programach. Stanowiska dla pacjenta i dla inżyniera wyposażone są w kamery i mikrofony, i mogą oni widzieć siebie wzajemnie na ekranie monitora. Następnie obie strony wypełniły ankietę na temat przebiegu programowania: tradycyjnie i zdalnie.
Z mojego punktu widzenia był jeden problem techniczny: obraz nie był zsynchronizowany z dźwiękiem. W związku z tym musiałam opierać się wyłącznie na czytaniu z ust. Obraz był do tego dostatecznie wyraźny, ale jednak łatwiej jest zrozumieć osobę widzianą na żywo. Miedzy innymi po to zresztą przy pacjencie obecny jest ktoś z personelu — aby w razie czego przejąć komunikację.
Ogólnie kontakt z inżynierem przez wideochat oceniłam w ankiecie na 3–4, podczas gdy osobisty na 5. Myślę jednak, że dla kogoś, kto musi jeździć na każde ustawienie np. z Krosna do Warszawy, to by było duże ułatwienie. Moim zdaniem pierwsze dopasowanie procesora powinno być zrobione “na żywo”, i później też kontakt będzie potrzebny — ale tak co drugie ustawienie spokojnie można by robić zdalnie.