Ptaki.

Wyr­wałam się z miasta na kilka dni i nawet nie chci­ało mi się aż do dzisiaj włączać kom­put­era.
Tutaj można się dopiero skupić na dźwiękach, jak nie ma ludzi ani samo­chodów. Słyszę ptaki. Ale one pitolą! Nie sądz­iłam, że to tak głośno, i w ogóle inaczej sobie ten dźwięk wyobrażałam. Sama bym się nie domyśliła, trzeba mi mówić, co sły­chać. Mam też zal­ic­zone żaby, szum wia­tru, ogień, kroki na piasku i żwirze i co tam jeszcze na wsi sły­chać. Oczy­wiś­cie psy. To niski dźwięk, ale jestem go świadoma. Wiem, kiedy ktoś mówi. Nasłuchuję dźwięków z daleka.
Baterie: 29 kwiet­nia. Czwarty pro­gram: 30 kwiet­nia. Strasznie “zagłusza” mowę z początku, ale zauważyłam, że jak z kimś pogadam parę minut, to zaczy­nam się przyzwyczajać.

This entry was posted in po polsku. Bookmark the permalink.

8 Responses to Ptaki.

  1. mirek says:

    Ja kiedyś słysza­łem nor­mal­nie, wiec śpiew ptaków nie był dla mnie zaskocze­niem, choć przyz­naję, że teraz słyszę je bardzo głośno.
    Może dlat­ego, że nor­malny człowiek nie przy­wiązuje do tego zbyt­niej wagi. To po prostu jakieś dźwięki w tle.
    My jesteśmy wyczu­leni na więk­szość dźwięków, szczegól­nie nowych.

  2. cyborg says:

    I mamy radochę ze słyszenia takich rzeczy, no nie?
    Mirek, czy Ty kiedyś pisałeś na Kakofonię?

  3. mirek says:

    Nie, nie pisałem na Kakofonii.

    A radocha fak­ty­cznie niesamowita. Przyz­nam szcz­erze, był taki czas, że nie przy­puszcza­łem, że kiedyś jeszcze tego doczekam. Tego i oczy­wiś­cie wielu innych przy­jem­ności wynika­ją­cych z posi­ada­nia implantu.

    O ist­nie­niu implan­tów śli­maka wiedzi­ałem od zawsze można by powiedzieć. 1984r — utrata słuchu w wypadku, 1985r — pier­wszy przeczy­tany artykuł o implan­tach, 1986r — pod­ję­cie pier­wszej próby implan­tacji w Bel­gii.
    Tam, po szczegółowych, trwa­ją­cych tydzień bada­ni­ach przeko­nano mnie, że gen­er­al­nie w moim przy­padku oper­acja ma niewielki sens — sześ­cioelek­trodowy implant (patrząc z dzisiejszej per­spek­tywy — zabytek), brak fachowej reha­bil­i­tacji po oper­acji (musi­ałbym przy­na­jm­niej rok zostać w Bel­gii, lub sys­tem­aty­cznie dojeżdżać, co nie było możliwe). Tak więc rokowa­nia na pozy­ty­wne efekty były poniżej prze­cięt­nej. Zachodz­iło pode­jrze­nie, że nie uzyskam zasad­niczej poprawy rozu­mienia mowy w takich warunk­ach. Ponieważ resztki słu­chowe w jed­nym uchu zachowały się, wyposażono mnie jedynie w nowoczesny aparat i zale­cono — czekać na rozwój tech­niki.
    No i czekałem. Śledz­iłem początki prof. Skarżyńskiego na bieżąco ale jakoś przyzwycza­iłem się do nowego życia i, można powiedzieć, odpuś­ciłem sobie. Lata mijały. Wresz­cie w 2002r stwierdz­iłem — masz chłopie 45 lat, jeśli nie teraz to później już nie ma sensu.
    Umówie­nie wiz­yty w Insty­tu­cie, bada­nia, oczeki­wanie i od czer­wca 2005 nowe ucho.
    Wielokrot­nie mnie pytano czy wiem co robię, na co sie decy­duję — ja nie miałem żad­nych wąt­pli­wości od chwili, gdy okazało się, że po tylu lat­ach nerw jest czynny i nie ma innych prze­ci­wwskazań do oper­acji. Wyszedłem z założe­nia, że prze­cież gorzej niż było nie będzie. Nawet sam okres prze­d­op­er­a­cyjny prze­biegł jakoś bezstre­sowo, bez obaw o powodze­nie operacji.

  4. cyborg says:

    No no. To już prawie dwa lata — co teraz byś powiedział?

  5. mirek says:

    To zależy o czym miałbym mówić.

  6. cyborg says:

    Warto było? Z tego co już napisałeś sądzę, że tak. Ale tak krótko: co się zmieniło? Rozu­miesz lep­iej mowę? Jak sobie radzisz?

  7. mirek says:

    Czy warto było?
    No więc krótko:

    1. Bez prob­lemu porozu­miewam się ze wszys­tkimi. Gorzej w hałasie lub gdy kilka osób mówi równocześnie. Nie muszę patrzeć na rozmówcę, choć widząc go jest jed­nak łatwiej. Po prostu przyzwyczajenie.

    2. Słucham radia — rozu­mie­nie mowy, gdy głośnik zna­j­duje się ok 1-2m ode mnie, oce­niam na 80–90%. Jeśli jest gdzieś dalej i dźwięki odbi­jają się od pomieszczenia jest znacznie gorzej.
    Rozróż­niam coraz więcej słów pol­s­kich piosenek, których nigdy wcześniej nie słysza­łem. Oczy­wiś­cie nie można mówić o rozu­mie­niu całego tek­stu, to tylko wyr­wane słowa, zda­nia. Ze starymi jest znacznie, znacznie lepiej.

    3. Oglą­dam TV — wygod­niej mi w słuchawkach ze względów j.w. Co ciekawe, lep­iej jest mi oglą­dać film z lek­torem niż jakiś pol­ski. Wynika to z przyzwycza­je­nia do jed­nej barwy głosu, nie przeszkadza wtedy nawet ory­gi­nalna ścieżka dźwiękowa.
    Audy­cje pub­l­i­cysty­czne nie stanowią abso­lut­nie żad­nego prob­lemu dokąd mówi jedna osoba — trzy naraz to już masakra.

    4. Mogę porozu­mieć się z bliskimi przez tele­fon jeśli jest taka konieczność. Nie mogę jed­nak powiedzieć, że pogadam z każdym. Jeszcze nie. Myślę, że niedługo się to trochę zmieni na korzyść.

    Wszys­tkie te rzeczy były do tej pory dla mnie niedostępne.
    Aby z kimś roz­maw­iać, musi­ałem go i słyszeć, i widzieć, choć w zasadzie nie umiem czy­tać z ust.
    Mogło by się wydawać, że skoro nieźle radz­iłem sobie w kon­tak­tach z ludźmi to i na przykład wiado­mości w TV powinny być zrozu­mi­ałe. Niestety nie. Widzi­ałem osobę na ekranie, coś tam słysza­łem — i totalna kicha — rozu­mi­ałem poje­dyncze wyrazy.

    Czego nie mogę?

    Niewiele rozu­miem gdy dwie osoby roz­maw­iają za moimi ple­cami. Nie mogę więc “pod­słuchi­wać”. W znacznym stop­niu powo­dem jest tu chyba kierunk­owość mikro­fonu.
    Nie mogę “pod­słuchi­wać” pasażerów w auto­busie czy tramwaju — otacza­jący hałas jest zde­cy­dowanie głośniejszy.

    Pewno jeszcze wielu innych rzeczy, ale miało być krótko a tym­cza­sem wyszło trochę inaczej.

    Na zadane pytanie odpowiedź jest chyba oczywista.

  8. cyborg says:

    Dzięki za odpowiedź! Widzę, że jest naprawdę nieźle. Z tego co czy­tałam na innych blo­gach, to ludzie przez pier­wsze dwa lata cały czas robią postępy, więc to pewnie jeszcze nie koniec :-D

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *