Wróciłam właśnie z Anglii, gdzie spotkałam Sue. Poznałam ją dwa lata temu. Wtedy była jeszcze przed operacją wszczepienia implantu. Bardzo źle słyszała, nosiła aparaty, ale prawie nic jej nie dawały, twierdziła, że słyszy tylko bardzo głośne dźwięki. Zdaje się, że kiedyś słyszała lepiej i od dzieciństwa stopniowo coraz bardziej traciła słuch. Porozumiewałyśmy się z pewnym trudem, właściwie głównie pisałyśmy na kartkach, bo ona nie bardzo mogła zrozumieć mój angielski z ust (słyszący zwykle mnie rozumieją, ale co ciekawe, miała też problemy ze zrozumieniem mojej mówiącej bardzo dobrze po angielsku przyjaciółki Polki, więc może mamy coś takiego w układzie ust, co nas odróżnia). No a ja w ogóle mam problemy z rozumieniem mówionego angielskiego. W każdym razie dużo tych kartek zapisałyśmy, ona czekała na operację, ja wtedy nie byłam jeszcze do końca zdecydowana. Sue pracowała jako technik na uniwersytecie, porozumiewała się jakoś z ludźmi, ale nie było to łatwe. Obserwowałam ją na jednej imprezie. Rozmawiała z niewieloma osobami, głównie ze mną, mimo że większość gości to byli jej znajomi z pracy.
To było dwa lata temu. Teraz Sue jest już jakieś półtora roku po operacji, ma implant Med-Ela. Podobnie jak Bartek najpierw nosiła procesor Tempo, a niedawno dostała nowego Opusa 2. I, tak samo jak Bartek, mówi, że z nowym procesorem rozumie gorzej, przedtem rozmawiała przez telefon, teraz nie bardzo. Uspokoiłam ją, że po jakichś dwóch miesiącach się przystosuje i będzie jeszcze lepiej ;-)
Natomiast zmiana w jej zachowaniu i zdolnościach komunikacyjnych jest po prostu uderzająca, w porównaniu z tym, co było dwa lata temu. Rozmawiała ze wszystkimi, w małych grupkach, zupełnie swobodnie, świetnie się czuła. Jak ja z nią rozmawiałam, nie wyciągnęłyśmy niczego do pisania ani razu i tylko raz skorzystałyśmy z pomocy tłumacza (impreza była polsko-angielska). Niesamowite. Myślę sobie, chociaż trudno mi to obiektywnie stwierdzić, że i mnie się trochę łatwiej teraz rozmawia.
Przyjemnie się czyta takie rzeczy :-)
bardzo przyjemnie. Mam takie pytanko: Taka sytuacja: łazienka, ja suszę włosy, suszarka buczy dośc głośno, Beatka stoi w bliskiej odległości ode mnie (okolo 50 cm– 1 metr), coś tam do niej mówię nie głośno, nie cicho. Czy ten szum suszarki bardzo utrudnia słyszenie?
Na pewno jakoś tam utrudnia, ale z tego co mówią implantowani, po jakimś czasie uczą się rozróżniać mowę także w hałasie. Można to potraktować także jako ćwiczenie…
Jaki właściwie implant/procesor ma Beatka? Niektóre wyposażone są dodatkowo w systemy filtrowania mowy w hałasie, takie jak ADRO.
Beatka ma nucleusa Freedom Nie wiem czy ten system ma opcje filtrowania mowy w hałasie. My na razie z niczego nie korzystamy bo mała jest za mała żeby określić swoje preferencje
No to taki jak mój. Tam jest system ADRO, ale możliwe, że rzeczywiście nie jest włączony. I możliwe, że w tym momencie Beatce to w ogóle nie jest potrzebne. Jak będzie starsza, to będzie mogła powiedzieć, na którym programie lepiej słyszy, np. w przedszkolu czy już w szkole.
Dodam, że ja ADRO używam na codzień, a wyłączam go do słuchania muzyki.
Zastanawiam się czy u dzieci nie było by wskazane ARDO. Z jednej strony patrząc najistotniejszą chyba sprawą jest mowa — jej nauczenie się, rozumienie.
Z drugiej — znacznie jednak ogranicza pozostałe bodźce z otoczenia.
mirek:
po pierwsze, bez przesady z tym ograniczeniem. jest inaczej, ale dalej slychac rozne rzeczy.
ale:
po drugie, nie wszystkim uzytkownikom (doroslym) freedoma akurat adro odpowiada. cos mi sie kojarzy, ze 25% chodzi z adro caly czas jak ja, a pozostali wola nie.
po trzecie, mysle, ze akurat male dzieci maja szanse sobie wyrobic “naturalny” system filtrowania dzwiekow we wspolpracy z implantem. dlatego chyba lepiej zaczac od mozliwie malo przeksztalconego otoczenia dzwiekowego. zreszta, jak juz wiemy, Beatka z rozumieniem mowy radzi sobie poki co bardzo dobrze. moze w przyszlosci bedzie chciala uzywac adro np. w halasie w szkole? a moze w ogole nie bedzie jej to potrzebne?
pozdrawiam
ja nie mam ARDO, a przy szumiącej suszarce rozumiem co kto mówi. Gorszy jest dla mnie szum drukarki, bo nie jes jednostajny. Dźwięki nie zmieniające siły natężenia idzie łatwiej wyeliminować przy skupieniu.