Głowa znaleziona po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z wielkim pudłem

Uporząd­kowanie wrażeń i w ogóle znalezie­nie głowy po wiz­y­cie w Kaje­tanach i nowym pro­gramowa­niu zajęło mi kilka dni.

Najpierw wywiad, opisu­jemy wraże­nia z pier­wszego miesiąca i wypeł­ni­amy liczne anki­ety. Potem logopeda, badanie pole­ga­jące na subiek­ty­wnej oce­nie głośności dźwięków, pro­gramowanie pro­ce­sora i ogólna kon­sul­tacja lekarska.

Wygląda na to, że mieliśmy ostat­nie spotkanie grupy Free­domów w tym składzie. Na następne wiz­yty kon­trolne jesteśmy poumaw­iani za trzy miesiące, ale osobno, wcześniejsze wiz­yty już indy­wid­u­al­nie według potrzeb. W. mówi, że zaczęła lep­iej rozu­mieć mowę, ale cią­gle słyszy szum. Później się okazuje, że miała zbyt głośne ustaw­ie­nie. Twarda jest, miesiąc wytrzy­mała.
U logope­dki nieco inna kon­cepcja ćwiczeń niż do tej pory — mniej zgady­wa­nia, więcej słucha­nia (z patrze­niem na tekst), z aparatem albo i z samym pro­ce­sorem. Nie robimy testów na rozu­mie­nie słów ze słuchu, bo dla mnie jeszcze na to za wcześnie. Widzę, że jest postęp, sporo dźwięków, które słyszę pod­czas bada­nia, to nor­malne wraże­nia słu­chowe. Okazuje się, że słyszę wysokie dźwięki, niskie zaś czuję. Przedtem w aparat­ach słysza­łam niskie. Teo­re­ty­cznie powinno się teraz ład­nie uzu­peł­niać. Prak­ty­cznie to wszys­tko jest trochę bardziej zakrę­cone.
Pod­czas pro­gramowa­nia dostaję moc­niejsze syg­nały na wszys­tkie elek­trody, tak, by były powyżej progu reakcji nerwu słu­chowego. Badanie progu reakcji jest obiek­ty­wne — nie wymaga współdzi­ała­nia z mojej strony, urządze­nie mierzy syg­nał, ja mam tylko powiedzieć, gdyby coś było za głośno, przy okazji usta­lamy też, co słyszę, a co czuję. Basy odczuwam trochę jakby w zębach przed­nich. To coś nowego.
Po pro­gramowa­niu przez jakiś czas mam tak jak na początku po podłącze­niu, jestem oszołomiona, tak jakby ktoś walił mnie tą wielką gąbką po głowie. To też dość szy­bko prze­chodzi. Otocze­nie zro­biło się… hałaśliwe. Sporo więcej do mnie dociera w miejs­cach, które zawsze były ciche. Mam trzy nowe pro­gramy, każdy głośniejszy, do zmi­any co 5–7 dni. Pier­wszy to ten, z którym przyszłam, jako wari­ant awaryjny. Ale wygląda na to, że przyzwycza­jam się szy­bko i nie będę musi­ała wracać do starego pro­gramu. Czuję się dobrze z nowym, jed­nak przez pier­wsze dwa-trzy dni wiec­zorem padam jak pod­cięta. To też prze­chodzi, mózg przyzwyczaja się do obróbki więk­szej ilości sygnałów.

Pisałam już, że mając włąc­zony pro­ce­sor i aparat na drugim uchu, słyszę taki jakby pogłos, zwłaszcza jak ktoś mówi. To trochę nawet utrud­nia rozu­mie­nie. Przy nowym pro­gramie syg­nał z implantu wydaje się niemal zagłuszać dżwięki z aparatu. Zaczy­nam się obaw­iać, czy będę w stanie roz­maw­iać z ludżmi. Z rodz­iną nie ma prob­lemu, bo zawsze ich rozu­miem, bez żad­nego sprzętu. Ale jak będzie z innymi?
W czwartek wiec­zorem pier­wszy prawdziwy test: długa roz­mowa, dobrze zna­jomy człowiek, ale obcy język, śred­nio gwarne otocze­nie. I poszło lep­iej niż się spodziewałam. Zaczęły do mnie docierać te dżwięki mowy, które zawsze mi umykały, te wszys­tkie “sz”, “s”, “c”, może nawet “k” i “t”, ale to musi­ałabym sprawdzić w bardziej kon­trolowanych warunk­ach. W każdym razie nie roz­maw­iało mi się trud­niej niż zwykle w tej sytu­acji, może nawet łatwiej.

Następ­nego dnia w poczekalni u lekarza usłysza­łam zza zamknię­tych drzwi stuk obcasów — wiedzi­ałam, że zaraz moja kolej.

Zaczy­nam uzyski­wać infor­ma­cje z otoczenia. Potrze­buję ćwiczeń na słuchanie mowy.

Uza­leż­niam się od pro­ce­sora coraz bardziej. Kiedy nie mam ani aparatu, ani pro­ce­sora, jest OK — nor­mal­nie jak rano przed wyjś­ciem czy w łazience. Ale kiedy założę sam aparat, bez pro­ce­sora, bardzo wyraźnie mi czegoś brakuje. Świat dźwięków robi się taki jakiś… jednowymiarowy.

Baterie: nowy zestaw wraz z nowym pro­gramem w środę, 18-go. Spodziewam się, że padną lada chwila.

No i zas­tanaw­iam się cały czas, do czego inż. W. używa tego oscy­loskopu, który stoi u niego w pracowni.

This entry was posted in po polsku. Bookmark the permalink.

5 Responses to Głowa znaleziona po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z wielkim pudłem

  1. bartosz says:

    Masz bardzo podobne wraże­nia do moich. Tak samo, jak Ty, miałem wraże­nie zagłusza­nia dźwięków w apara­cie przez implant, jed­nak to utrzymy­wało się bardzo krótko.

    Muszę powiedzieć, że ustaw­ianie pro­ce­sora w ciągu pier­wszego roku jest bardzo fajne — za każdym razem sły­chać coraz więcej nowych rzeczy. Po roku następne zmi­any są już właś­ci­wie kos­me­ty­czne i sły­chać prawie tak samo, jak poprzed­nio, więc teraz się tak już nie emocjonuję wiz­ytą w Kaje­tanach, jak kiedyś ;)

  2. tubisa says:

    Witam. Agnieszko? Bo tak masz na imię prawda? miałyśmy wiz­ytę w tym samym dniu ale niestety nie potrafiłam wyo­dręb­nić Ciebie z tłumu A też przed wyjaz­dem nie miałam możli­wości by odpowiedzieć na Two­jego maila. Zmieniono mojemu dziecku pro­gram i powiedz czy to możliwe żeby na starym pro­gramie egzys­tował lep­iej niz na nowym. Nie wiem jak to wytłu­maczyć ale mam wraże­nie że na sterym pro­gramie były szyb­sze i bardziej trafione reakcje.

    Do Bar­tak — dziękuję dostałam Two­jego maila. Poz­woliłam sobie go wydrukowac i dać do przeczy­ta­nia rodzinie. Odpiszę Tobie po usłysze­niu ich komentarza.

  3. bartosz says:

    Hej tubisa,
    Zmi­ana pro­gramu u mnie zawsze wiązała się z koniecznoś­cią przyzwycza­je­nia się do nowych dźwięków. Każda sytu­acja dźwiękowa brzmi­ała inaczej i tego trzeba było się dopiero nauczyć. U mnie korzyści z nowego pro­gramu było widać dopiero po co najm­niej miesiącu albo dwóch.
    Poz­draw­iam,
    Bartek

  4. cyborg says:

    tubisa: nie, nie mam na imię Agnieszka :-) Ludzie często się mylą.
    W Kaje­tanach nawet próbowałam pytać dwie czy trzy osoby z mojej grupy, czy to one do mnie pisały, ale nikt się nie przyz­nał ;-) Czy Twoje dziecko też miało podłącze­nie 19 marca? W jakim jest wieku?
    Nic nie potrafię powiedzieć na temat nowego pro­gramowa­nia. Ale gen­er­al­nie dałabym dziecku jeszcze kilka dni, i gdy­byś dalej miała wraże­nie, że przedtem było lep­iej, albo że dziecku coś przeszkadza, to warto się skon­tak­tować z Insty­tutem i umówić się na kole­jne pro­gramowanie wcześniej.
    Pozdrawiam.

  5. cyborg says:

    Bartek: przeczy­tałam Twoje tek­sty. Pod pier­wszym mogłabym się w zasadzie pod­pisać. Wadę słuchu wykryli u mnie właś­ci­wie w tym samym cza­sie, od razu aparat, reha­bil­i­tacja itd. Szkoła, stu­dia, wszys­tko było bardzo podob­nie, dawałam sobie radę. Tylko na implant zde­cy­dowałam się kilka lat później niż Ty. Ciekawe, co będę mogła powiedzieć za kilka miesięcy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *