Nie mam już materiału na notki co kilka dni. Chodzę sobie z implantem w głowie i procesorem na głowie, żyję, rozmawiam, trochę ćwiczę. Zmiany z dnia na dzień były na początku, teraz już nie zauważam ich tak bardzo. Zaczęłam ćwiczenia z emisji głosu (“gdyby pani odciąć głowę, byłaby to gadająca głowa” — to znaczy, że nie wykorzystuję przy mówieniu odpowiednich rezonatorów, przez co głos brzmi ostro, za wysoko i ogólnie nie całkiem tak, jak powinien, a ponadto mówienie wiąże się z większym wysiłkiem dla gardła, niż mogłoby). Zapowiada się praca na wiele miesięcy.
Coraz więcej osób mi mówi takie rzeczy:
[Alien] Co słychać?
[Zill] U Agaty też bardzo dużo słychać, na przykład bardzo dobrze słychac poprawę dykcji.
[Zill] Ostatnio jak mnie o coś zapytała, to aż się wzdrygnąłem, bo myślałem, że nie zauważyłem kogoś trzeciego.
[Zill] A to Agata była.
No to muszę się starać, żeby ich nie zawieść. Faktycznie teraz, jeśli mówię starannie, mogę założyć, że raczej zostanę zrozumiana.
Po 7 miesiącach, czyli w przybliżeniu po przekroczeniu pół roku z procesorem, pani Sz. w IFPS poddała mnie kilku testom w celu porównania wyników z tymi dla 3 miesięcy. Wśród testów było rozróżnianie, czy dana para dość podobnych słów jest taka sama, czy różna (np. gratka-kratka, lody-loty), rozumienie liczb ze słuchu, rozumienie samogłosek i spółgłosek ze słuchu oraz rozumienie słów jednosylabowych. Wszystko to daje się opisać liczbowo jako procent poprawnych odpowiedzi. We wszystkich tych testach, poza ostatnim, po podliczeniu wyników widać było wyraźny postęp (nie pamiętam w tej chwili procentów, może kiedyś wynotuję to sobie i wrzucę na bloga wszystkie wyniki). Jeśli chodzi o test najtrudniejszy, słowa jednosylabowe, bez żadnego kontekstu — dotychczas miałam może jedno, góra dwa trafienia na test. Miałam jakieś domysły, ale zwykle nie odpowiadały one rzeczywistości. Teraz trafiłam kilka słów i w sumie wyszło 7% (ostatnio 2%). O statystyce wiem tyle, żeby nie przywiązywać większej wagi do tego wyniku. Za mała próbka, za duże działanie przypadku. Ale zawsze coś.
Przy okazji sprawdziło się to, co już tu napisałam: w takich warunkach, w jakich test był wykonywany, czyli cichy pokój i osoba mówiąca z bliska normalnym głosem, lepsza jest mniejsza czułość mikrofonu. Teraz już rutynowo na takie sytuacje stosuję ustawienie czułości 12, w nieco głośniejszym otoczeniu 15, a kiedy z kimś rozmawiam w hałaśliwym lokalu — 18. A kiedy przeszkadzają mi w pracy dźwięki otoczenia, zmniejszam czułość nawet do 8, co się jednak rzadko zdarza.
Subiektywnie mogę ocenić, że robię pewne postępy w zgadywaniu zdań osadzonych w kontekście. Wymaga to jednak dużej cierpliwości ze strony osoby, która ze mną ćwiczy. Często trzeba coś powtórzyć wielokrotnie.
Witam Cię i pozdrawiam serdecznie.
Od jakiegoś czasu regularnie i z wielką uwagą czytuję, to co piszesz.
Bardzo interesują mnie Twoje doświadczenia, ponieważ wiele wskazuje na to, że wkrótce je podzielę. Jestem Ci ogromnie wdzięczna za to, co robisz.
Muszę Ci się przyznać, że wiele razy uśmiałam się serdecznie, ale zdarzyło się także, że czytałam ze łzami w oczach. Prawda jest taka, że zrozumieć dokładnie, w czym rzecz — będzie w stanie tylko ktoś, kto nie słyszy. W każdym razie — raz jeszcze dziękuję. Twoje zwierzenia są dla mnie ogromnym wsparciem — Małgorzata
Cieszę się, że nasz blog się komuś do czegoś może przydać. Życzę powodzenia. Czy wiesz już, czy, kiedy (i gdzie) będziesz miała zabieg? Ja będę w Kajetanach pod koniec listopada.
A ja tak bardzo się cieszę, że odpowiedziałaś :)))))
“Nasz blog”, bo teraz to chyba będzie i mój blog — przydaje się bardzo.
Dasz wiarę, że czytam wciąż od nowa ???
Wybacz, że w mailu tak szczegółowo tłumaczyłam się z “Denisa” … zapomniałam, że znasz ten adres stąd :))))).
No ale z tym odróżnianiem “ch” od “h”, to (ch)yba … no nie wiem … nie wiem … :))))).
Pozdrawiam Cię serdecznie i Twoją Mamę także.
Powtórzę raz jeszcze: czytać Cię to wielka przyjemność.