Szwy

Na razie to mi dopiero szwy zdjęli, zgod­nie z planem 10 dni po oper­acji, w czwartek. Zde­j­mowanie szwów boli trochę, ale przynosi ulgę, już zaczy­nały mi przeszkadzać. No i UMYŁAM WŁOSY po raz pier­wszy od oper­acji. Czuję się jak człowiek.
Przy okazji ustalono ter­min podłączenia: 19 marca. Nie mogę się doczekać. Pojadę do Kaje­tan na dwa dni. Zdaje się, że ludzi z tymi samymi implan­tami podłączają grupowo, W. jest umówiona tego samego dnia, za to K. tydzień wcześniej.
Noszę cały czas jeden aparat, na prawym uchu. Trochę to den­er­wu­jące — póki siedzę w domu albo roz­maw­iam z rodz­iną, to żaden prob­lem, ale w kon­tak­tach towarzys­kich albo w hałasie już odczuwam różnicę. Mam jeszcze poczekać z zakładaniem aparatu na lewe ucho i sprawdzaniem, czy coś w ogóle sły­chać po oper­acji (są na to szanse, ale nie 100%), bo to się wszys­tko goi (“pracuje”, jak się tech­nicznie wyraził dr F.)
A bus insty­tu­towy z Otrębus odjeżdża nie o zapisanej godzinie, tylko wtedy kiedy przyjdą ludzie z ostat­niej kole­jki WKD, czyli parę minut wcześniej. W związku z czym odbyłam 20-minutowy spacer z Nadarzyna do Kaje­tan przy tem­per­aturze –7 stopni, wietrze i zaci­na­ją­cym śniegu. Ale już mi przeszło. Zwłaszcza że jed­nak się po tym nie przeziębiłam.

This entry was posted in po polsku. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *