Czekam na informację od Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, kiedy będę miała operację wszczepienia implantu. Zakwalifikowano mnie w kwietniu 2006 r., na pytanie o termin pani dr M. odpowiedziała tylko “na pewno w tym roku”. No dobrze. Cały wrzesień mnie nie będzie w Polsce, więc nie spodziewam się, żeby wcześniej. Uzbrajam się w cierpliwość.
17 listopada 2006. Kilkakrotnie prosiłam, żeby kontaktować się ze mną e-mailem. Na wypadek pożaru podałam telefon do mojej mamy. I co? Przed chwilą dostałam SMSa od niej: “Dzwoniła pani z Kajetan, pytała, czy masz szczepienia na żółtaczkę typu B”.
Ech. Rozumiem, że większość pacjentów to dzieci. Ale ja już nie jestem dzieckiem i naprawdę wolałabym swoje sprawy załatwiać sama. Z rodzicami nie mieszkam, zanim Mama mi przekaże wszystko SMSami i mailami, to trochę potrwa (”za 20 minut wyślę maila” — za 20 minut to ja będę wychodzić na basen). Pytanie nie wyglądało na aż tak pilne. A gdybym była w stanie rozmawiać przez telefon samodzielnie, to nie decydowałabym się w ogóle na tę operację.
Wolałabym wiedzieć pierwsza, co mnie czeka i kiedy, ale coś czuję, że znów zadzwonią do Mamy.
Tak poza tym to ja bardzo szanuję tych wszystkich ludzi w IFiPS za to, co robią.
A szczepienia nie mam. Niedobrze. Może mi zrobią? Ile czasu przed operacją to się powinno robić? Czy to opóźni zabieg? Muszę to wyjaśnić z Mamą.
Zbiorowa Mądrość #g mówi, że 4–6 tygodni przed powinno się zrobić pierwsze szczepienie, które daje taką podstawową odporność (do pełnej potrzebne są trzy).
I jak sprawa operacji się przedstawia…
Pozdrawiam.
poczytaj dalej, dużo o tym piszę, chyba że masz jakieś konkretne pytania? :-)
Mój brat czekał na operację 3 miesiące.