Poniedziałek, 19 marca.
Przyjeżdżam na 9 rano, ale okazuje się, że programowanie procesora — czyli właściwe podłączenie — będę miała dopiero o 14. Przedtem badania i konsultacje. Jest nas cała grupa użytkowników implantów Nucleus Freedom: czworo czy pięcioro malutkich dzieci i trzy osoby dorosłe, ja, W. i dystyngowana blondynka koło 50-tki, zwana dalej B50. Już na pierwszym spotkaniu dostajemy wielkie pudła z zabawkami. W tym kraju jest strasznie dużo blondynów: jestem jedyną osobą, która życzy sobie procesora mowy w kolorze czarnym i nie daje się nawet namówić na przymierzenie brązowego. Jedna mała dziewczynka, na oko najwyżej półtora roku, nie daje się w ogóle dotknąć do operowanego miejsca. Najwyraźniej ma złe wspomnienia. Procesor trzeba jej zakładać siłą, świadkowie czują się jak mordercy małych kotków. Podobną scenę usiłuje urządzić B50, ale efekt na obserwatorach z jakiegoś powodu wywiera zgoła inny. Pani nie podoba się kabelek łączący cewkę nadawczą z procesorem: “Nie, to tak nie będzie!”, “Na pokazie było inne!” i “Kiedy można skrócić ten wąż?!”. Pani Z. prowadząca spotkanie zachowuje stoicki spokój i przekierowuje B50 do inżynierów. Mamy za zadanie zapoznać się ze sprzętem, akcesoriami i do jutra przeczytać instrukcję. Nie mogę się doczekać podłączenia. W międzyczasie mam spotkanie z logopedką, z lekarzem (mogę już chodzić na basen, ha!) i dowiaduję się jednej bardzo ważnej rzeczy: nic nie straciłam. Badanie słuchu nie wykazuje większych zmian w lewym, operowanym uchu. Chwała profesorowi Skarżyńskiemu i jego rękom.
Nadchodzi godzina spotkania z inż. W, który ma mi podłączyć procesor. Inż. W. okazuje się młodym, kontaktowym człowiekiem. Zawsze wyjaśnia, co robi, i odpowiada na wszelkie pytania.
Najpierw testuje same układy elektryczne implantu. Wszystko w porządku. No to — włączamy sygnał testowy.
Na początku — nic. Nic?
Nagle mówię:
– Kręci mi się w głowie.
– W tej chwili czy w ogóle teraz?
– W tej chwili.
– A teraz?
– Teraz nie.
– A teraz?
– Teraz znowu.
I w ten sposób zdałam sobie sprawę, że to są właśnie moje nowe wrażenia ze wszczepu. Mam mówić, czy czuję to mocno, średnio czy słabo. To nie ma nic wspólnego z dźwiękiem. Każdy głos czuję tak, jakby mnie ktoś walił taką wielką gąbką po głowie. To nawet nie jest nieprzyjemne — po prostu bardzo dziwne uczucie.
Podczas tych testów jakieś dźwięki jako dźwięki jednak odbieram, o dziwo, podobno w rejestrach wysokich, a nie, jak należałoby się spodziewać, w niskich. Inż. W. mówi, że w przypadkach bardzo głębokiego niedosłuchu występującego od urodzenia zdarza się, że kora słuchowa przejmuje jakieś inne funkcje, na przykład czuciowe. Opowiada mi o 18-letniej pacjentce, która z początku czuła kłucie. Po kilku miesiącach zaczęła słyszeć basy, a po dalszych kilku wyższe dźwięki.
Dostaję programy do zmiany co godzinę, każdy daje trochę mocniejszy sygnał. Rzeczywiście, dość szybko przyzwyczajam się do każdego ustawienia i odbierane wrażenia, czyli pozorne zawroty głowy, są słabsze. Mam chodzić w aparacie na drugie ucho, ale od czasu do czasu go wyłączam, żeby skupić się na nowych doznaniach. Reaguję na różne dźwięki z otoczenia. Na przykład stukam ołówkiem o biurko i kręci mi się w głowie. To złudzenie, bo nie mam problemów z równowagą. Niemniej jednak czuję się mocno oszołomiona. W. słyszy piski, trzaski, zakłócenia — generalnie mówi to, co większość implantowanych. Ja chyba bym chciała słyszeć piski. Ale myślę, że to przyjdzie z czasem.
Godzina 18.42: pocieram palcem o mikrofon i słyszę to jako dźwięk! Jeszcze dość cichy, ale zdecydowanie jest to dźwięk. Pierwszy, jaki słyszę za pośrednictwem implantu, nie licząc testów. Przez cały wieczór macam się po mikrofonie i sprawdzam, czy to nie złudzenie.
Wtorek, 20 marca.
Dziecko, które wczoraj płakało, wydaje się pogodzone z procesorem i z losem, B50 również. W ogóle dzieci biegają, bawią się i nie pamiętają, że coś się szczególnego działo, w przeciwieństwie do nieco zestresowanych rodziców, którzy obserwują każdy ich ruch.
Rano mam programowanie procesora. Znów dostaję cztery programy, tym razem do zmiany co dwa dni. Inż. W. mówi, że następne ustawianie za miesiąc i żebym się generalnie za wiele nie spodziewała w moim przypadku. Ja to wszystko już wiem: że nie mam trzech lat, że różnie bywa z efektami. No ale postaram się z tego wyciągnąć co się da.
Logopedka daje mi zestaw ćwiczeń do wykonywania w domu z kimś. Jak 25 lat temu. Mama bardzo dużo ze mną ćwiczyła, a ja oczywiście uciekałam jak mogłam. Ale te pierwsze miesiące są bardzo ważne. Na razie mam ćwiczyć używając zarówno procesora, jak i aparatu na drugim uchu. Wydaje mi się, że na tym etapie ćwiczenia mają polegać na uwarunkowaniu. Pies Pawłowa.
Wieczorem, już po wyjściu ze szpitala, wyraźnie słyszę szelest folii za uchem. Słyszę też, bardzo cicho, ale jednak, jak mama mówi głoski “szszszszszsz”, “żżżżżżżżżż”, “źźźźźźźźźź”.
Obserwacja: coś tam się dzieje. Jak mam włączony procesor, to wyraźnie gorzej słyszę w aparacie na prawe ucho. Coś w rodzaju interferencji. Fascynujące.
Środa, 21 marca.
Kręci mi się w głowie od stukania w klawiaturę. Jadąc samochodem, wyłączam aparat i nasłuchuję dźwięków z implantu. Trochę słyszę szumy, troszeczkę bardzo głośny własny głos (w samochodzie mogę się swobodnie wydrzeć), od czasu do czasu dochodzi do mnie też dźwięk mijającego mnie pojazdu. W sklepie chyba usłyszałam dźwięk monet spadających na tackę.
Wszystko to rejestruję przy wyłączonym aparacie. Kiedy jest włączony, większość tych rzeczy słyszę i podświadomość odwala, mam nadzieję, swoją robotę.
Wieczorem, jak zdejmuję procesor do spania, przez chwilę kręci mi się w głowie… po jego wyłączeniu.
I ludzie pytają jak było:
[yacoob] Mam nadzieję że spełni Twoje oczekiwania, dalej trzymam kciuki :))
[cyborg] trzymaj, przyda się ;)
[yacoob] co krytycznego jeszcze przed Tobą?
[cyborg] przeprogramowanie mózgu.
[yacoob] a tutaj technika jeszcze nie poczyniła adekwatnych osiągnięć…
[cyborg] nie, to się ma zrobić pod wpływem tej stymulacji.
[yacoob] pewnie się zrobi, ale czy nie “wygodniej” byłoby po prostu załadować patcha?
[cyborg] bba. ;-)
Trzymam kciuki. I strasznie sie ciesze ze wszytsko na dobrej drodze :)
Pingback: Implant ślimakowy » Blog Archive » Cyborg od roku