taczka, paczka, kaczka

Cały czas uży­wam pro­gramu z ADRO (pisałam o tym tu) i jakoś nie mam ochoty zmieniać z powrotem, chyba że na chwilę. Nie potrafię powiedzieć, czy ten pro­gram poprawia mi rozu­mie­nie mowy, mam za mało mate­ri­ału do porów­nań (raczej nie jest gorzej). Nato­mi­ast jest po prostu przy­jem­niejszy. Być może to kwes­tia przyzwycza­je­nia do aparatów słu­chowych, bo dźwięki zaczęły brzmieć trochę podob­nie z obu stron.
Zas­tanaw­iam się tylko, czy przy słucha­niu muzyki powin­nam uży­wać pro­gramu bez fil­tru. W takim przy­padku powinno mi zależeć na usłysze­niu wszys­t­kich dźwięków w takim samym stop­niu. Szkoda, że nie wiem, jak ten filtr właś­ci­wie dzi­ała.
Pamię­tam, że jak dostałam pier­wsze cyfrowe aparaty słu­chowe (Widexy P38, dalej ich uży­wam), to wszys­tko było ład­nie, ale miałam wraże­nie, że muzyka zaczęła brzmieć gorzej niż przedtem. Tylko że ten model aparatów nie daje możli­wości zmi­any pro­gramu na co dzień. W każdym razie chci­ałabym mieć cały czas dostęp do pro­gramu “niefiltrowanego” w pro­ce­sorze. Są cztery pro­gramy, więc to nie problem.

Właśnie przeżyłam coś bardzo dzi­wnego. Przełączyłam na kilka minut na poprzedni pro­gram i poczułam lekkie mdłości, tak jak przy wyłącza­niu pro­ce­sora. Nie chci­ało prze­jść od razu. Przełączyłam z powrotem i przeszło. Może to ta cała kawa, którą dziś wyp­iłam, ale i tak efekt dziwny.

Ostat­nio zauważyłam, że jeśli z jakiegoś powodu wyłączę aparat słu­chowy, to jestem w stanie o tym zapom­nieć i chodzić (i np. roz­maw­iać) godz­inę z wyłąc­zonym, słucha­jąc tylko przez implant. Aparat nadal trochę mi daje, uzu­peł­ni­a­jąc zwłaszcza niskie dźwięki, ale “środek ciężkości” już mi się prze­sunął na implant.

Ćwiczenia wczo­raj i dzisiaj w różnych miejs­cach. Wczo­raj przeszkadzał mi szum deszczu zza okna, a potem szum kom­put­era, ale doszłam do wniosku, że zawsze to jakaś imi­tacja warunków nat­u­ral­nych.
Zauważyłam, i podobno dużo osób tak ma, że jak zaczy­nam robić jakieś ćwicze­nie (na przykład rozróż­ni­anie tytułowych paczki, taczki i kaczki), to pier­wsze kilka prób jest często udanych, a potem zaczy­nam kom­bi­nować i robię więcej błędów. Podob­nie z rozpoz­nawaniem nagranych dźwięków otoczenia. A może to bufor mi się przepełnia?

Dzisiaj była próba rozu­mienia ze słuchu prostego tek­stu. To dla mnie za trudne. Kiedy już wiem, jaki jest kon­tekst, to po wielokrot­nych powtórzeni­ach i próbach jestem w stanie wyła­pać jakieś poje­dyncze słowa. Męczące, w podobny sposób, jak męcząca jest gim­nastyka nieuży­wanych mięśni. Rada na to jest chyba tylko jedna: jak najwięcej słuchać. Dostałam trochę mate­ri­ału na kase­tach i będę próbowała prze­grać go do jakiejś strawnej postaci, prze­cież nie będę nosiła sied­miu kaset i walkmana.

Przes­tałam już pisać o każdym nowym dźwięku, który słyszę. To dlat­ego, że od dawna, co najm­niej od ostat­niego pro­gramowa­nia, nowe dźwięki w implan­cie przes­tały być sen­sacją. Wręcz prze­ci­wnie ;-) Słyszę teraz wszys­tko to, co zawsze słysza­łam w apara­cie, plus oczy­wiś­cie całą gamę dźwięków wyso­kich, przedtem niesłyszal­nych. Bywa, że przeszkadzają.
No ale cały czas uczę się te dźwięki rozpoz­nawać i wyko­rzysty­wać. Właśnie sobie uświadomiłam, na przykład, że zawsze miałam pewien prob­lem z drzwiami otwier­anymi na kod, z taką płaską klaw­iaturą. Nie bardzo rozu­mi­ałam, jak ludzie to robią, że wstukują te kody tak szy­bko i drzwi im się otwier­ają za pier­wszym razem. Ja musi­ałam to robić powoli i dokład­nie, a i tak nie zawsze dzi­ałało od razu. Myślałam, że może brak mi zręczności w pal­cach. A teraz wyraźnie słyszę dźwięk przy każdym praw­idłowym naciśnię­ciu klaw­isza, słyszę też, kiedy już można otworzyć drzwi. To pomaga. Dro­bi­azg, ale cieszy.

This entry was posted in po polsku. Bookmark the permalink.

One Response to taczka, paczka, kaczka

  1. bartosz says:

    Ja również tak mam, że kilka pier­wszych prób jest udane, a przy następ­nych zgaduję. To w sumie dość dzi­wne zjawisko, ale może to jest tak, jak z węchem — po pewnym cza­sie się nie czuje swoich perfum ;-)

    Słysze­nie syg­nału otwiera­nia drzwi — bardzo pomocne. Kiedyś po zadz­wonie­niu przez domo­fon wciąż próbowałem otworzyć drzwi, by przy­pad­kiem nie prze­gapić momentu ich otwierania :-)

Leave a Reply to bartosz Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *