Fanty

Trochę mi się dźwięki rozsy­pały z powodu zmi­any ustaw­ień. Niek­tóre wciąż rozpoz­naję, z innymi mam prob­lem i trudno jest mi się do nich przyzwyczaić. Tak jakby wró­ciłem do początku. Muszę ponownie prze­r­o­bić swoją por­cję inten­sy­wnych ćwiczeń słu­chowych. Na samym początku codzi­en­nie słuchałem radia, muzyki, co tydzień chodz­iłem do logopedy i ćwiczyłem z mamą. W końcu mi się to znudz­iło — w marcu, przed kole­jnym pro­gramowaniem. Po pro­gramowa­niu słysza­łem lep­iej, ale rozu­mi­ałem gorzej, ale już mi się tak nie chci­ało jakoś ćwiczyć. Owszem, przyzwycza­iłem się w końcu do nowego pro­gramu, ale zajęło mi to nieco więcej czasu.

Wcześniej chci­ałem jak najczęś­ciej mieć pro­gramowanie pro­ce­sora, by wciąż pod­krę­cać para­me­try sty­mu­lacji, by słyszeć więcej i więcej. Ale po roku osiąga się pewien taki pułap, gdzie nic więcej już nie trzeba. Trzeba się tylko nauczyć wyko­rzysty­wać to, co się ma. Ja w dużej części się nauczyłem i dużo korzys­tałem — dzięki temu, że moje słysze­nie było sta­bilne. Teraz już wcale nie chcę mieć ustaw­ień co miesiąc, czy co dwa miesiące, ani nawet co pół roku. W poprzed­nim pro­ce­sorze już już dochodz­iłem do momentu, gdy nic więcej nie trzeba będzie robić — i byłem z tego zadowolony.

Po zmi­anie pro­ce­sora widzę (słyszę?), że trzeba będzie jeszcze go przepro­gramować. Czeka mnie kole­jne pół roku albo nawet rok dopieszcza­nia ustaw­ień i przyzwycza­ja­nia się. Muszę wró­cić do swoich ćwiczeń, inaczej nie mogę liczyć na to, że będzie lep­iej, niż wcześniej. Jasne, dźwięki są lep­sze, ale to nie oznacza, że tylko dlat­ego będę lep­iej je interpretować.

Już jakiś czas mam OPUS2. Muszę powiedzieć, że, choć dźwięki są lep­sze, to nie mam jeszcze dobrych korzyści z niego. A na tym mi zaczęło właśnie najbardziej zależeć, a nie, jak wcześniej, na dźwiękach… Przy przepisy­wa­niu mapy ustaw­ień ze starego do nowego pro­ce­sora straciłem w dużej części zdol­ność rozróż­ni­a­nia niek­tórych samogłosek, za to przy­była mi zdol­ność rozróż­ni­a­nia D i B, oraz być może N i M. To wszys­tko to oczy­wiś­cie kwes­tia pro­gramowa­nia, ale ile czasu jeszcze będzie musi­ało minąć, zanim będę zadowolony?

W cza­sie ćwiczeń z logopedą komen­tu­jemy sobie różne ciekawe rzeczy, które nam wychodzą. Na przykład z powodu dużego niedosłuchu “myślimy” literowo, nie dźwiękowo. Tzn. na przykład słowo “mama” fone­ty­czne jest takie same, jak literowe. Ale już taki “ćwik” z dźwięcznym Ć to już dźwig. Gdy słucham i słyszę na końcu K, to w ogóle nie przy­chodzi mi do głowy, że to może być ubezdźwięcznione g i w związku z tym nie rozpoz­naję tego słowa. Teraz to jest już mniejszy prob­lem, powoli się tego wyuczam, ale pamię­tam, że na początku naprawdę mnie zdu­miewało to, że niek­tóre wyrazy brzmią zupełnie inaczej, niż się piszą. Albo na przykład takie słówko jak ląd: sły­chać coś w rodzaju “lont”. Nie dość, że zami­ast Ą sły­chać ON, to jeszcze zami­ast D mamy T.

I co taki implan­towany ma z tym fan­tem zrobić? ;-)

This entry was posted in bartosz, po polsku. Bookmark the permalink.

2 Responses to Fanty

  1. radziel says:

    Witaj,
    jako, że odzy­wam się tutaj pier­wszy raz — muszę pograt­u­lować tem­atyki bloga :-) Sam kiedyś chci­ałem na ten temat pisać :)

    Nie jest mi to obce bo od 3 roku życia mam wadę słuchu 70db na oba uszy i od 11 lat noszę aparaty zauszne ( najpierw dwa mod­ele Siemens’a, teraz Phonaki). (może to nie implanty, ale prob­lemy podobne — logopeda, pro­gramowanie etc ;-) )

    > I co taki implan­towany ma z tym fan­tem zrobić? ;-)

    Roz­maw­iać, roz­maw­iać i jeszcze raz roz­maw­iać.… i wych­wyty­wać “niuanse” ;-)

  2. bartosz says:

    Ja tutaj tylko współpiszę — grat­u­lacje się należą Autorce, cyborgowi ;-)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *