Dzień szósty

Dźwięki powoli się pojaw­iają. Na przykład klikanie takiej dużej spinki do włosów.
Dzisiaj zgod­nie z planem przełączyłam na trzeci pro­gram i mam ochotę wró­cić do drugiego. Szumi mi w głowie i utrzy­muje się to przez dobrych parę minut po wyłącze­niu całej elek­tron­iki. Ale już powoli przes­taję mieć zawroty od wszys­tkiego, myślę, że to kwes­tia czasu i ze czwarty pro­gram za dwa (a może trzy) dni też jakoś przeżyję i tak już zostanie do kole­jnego ustaw­ienia. Moment zde­j­mowa­nia, czy też wyłącza­nia, pro­ce­sora, jakoś od dwóch dni jest bardzo dzi­wny — kręci mi się w głowie. Znaczy, przyzwycza­jam się do niego.
Dopiero wczo­raj wiec­zorem padł mi pier­wszy zestaw baterii i dzisiaj rano włożyłam nowe. To pewnie znaczy, że mam jeszcze ustaw­ione syg­nały na dość niskim poziomie.

This entry was posted in po polsku. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *