Prasa kolorowa o implantach

W nowym numerze Claudii (10/2008) na str. 38 zna­jdziecie repor­taż o dwóch cybor­gach: współau­torce bloga oraz Mał­gosi z IFPS.

This entry was posted in cyborg, po polsku, Prasa i sieć. Bookmark the permalink.

3 Responses to Prasa kolorowa o implantach

  1. Anna says:

    Witam, przeczy­tałam o Pani artykuł w Claudii. Bardzo mnie zain­tere­sował z tego powodu, że mam 12 let­nią córkę z obus­tron­nym głębokim niedosłuchem. Obec­nie jest w 6 klasie, przed nami gim­nazjum, liceum i matura. Jestem pod wraże­niem, że tak świet­nie radz­iła sobie Pani w szkole, skończyła stu­dia, a nawet została tłu­maczem. Właśnie ten fakt skłonił mnie do napisa­nia do Pani. Jeśli zna­jdzie Pani chwilę czasu to proszę o kon­takt i infor­ma­cję jaka może być skuteczna metoda nauki języka obcego u niesłyszącego dziecka. Dodam, że córka ma spore korzyści z aparatów słu­chowych, chodzi do zwykłej szkoły (klasa inte­gra­cyjna) i nieźle sobie radzi. Prob­le­mem jest jed­nak język ang­iel­ski. W oczeki­wa­niu na odpowiedź serdecznie pozdrawiam

  2. cyborg says:

    Moim zdaniem najlep­szą i najbardziej efek­ty­wną metodą nauki języka obcego w takim przy­padku są indy­wid­u­alne lekcje. Na żad­nych zaję­ci­ach grupowych dziecko się tyle nie nauczy, bo zawsze czegoś nie załapie — na indy­wid­u­al­nych nato­mi­ast nauczy­ciel jest dla niego. To kosz­tuje, ale ja uważam, że trudno sobie wyobrazić lep­szą inwest­y­cję. Zna­jo­mość ang­iel­skiego tak bardzo ułatwia życie i otwiera tyle drzwi… Ja swoim rodz­i­com jestem bardzo wdz­ięczna za te kilka lat lekcji. Potem, kiedy znałam już język na jakim-takim poziomie, mogłam już w miarę uczest­niczyć w zaję­ci­ach w szkole (poszłam wtedy do liceum).

    Niemieck­iego z kolei uczyłam się na zaję­ci­ach grupowych, więc to też jest możliwe. Ale trzeba pamię­tać, że wtedy już znałam ang­iel­ski. Z kole­jnymi językami zawsze jest trochę łatwiej. Poza tym ang­iel­ski ma bardzo specy­ficzną wymowę i w przy­padku ucz­nia niedosłyszącego ta wymowa wymaga jed­nak ćwiczeń indywidualnych.

    Trzeba jed­nak na jedną rzecz uważać — mój nauczy­ciel ang­iel­skiego popełnił pewien błąd. Dobrze mi szła nauka słówek, gra­matyki i tak dalej, ale nie mogłam zrozu­mieć, co on mówi (jest Hin­dusem). Zami­ast zatrzy­mać się przy tym i nauczyć mnie rozu­mienia języka mówionego, skupił się na tym, co mi szło dobrze, i po prostu przez więk­szość czasu pisał na kartkach. Efekty były dobre, jak widać — czy­tam, piszę, mówię, tłu­maczę — ale brakuje mi jed­nak tej możli­wości swo­bod­nego porozu­miewa­nia się. Teraz, kiedy mam implant, chcę to nadrobić.

  3. cyborg says:

    Jeszcze jedno dla porządku muszę dodać. Znam osobę, niesłyszącą tłu­maczkę, która ang­iel­skiego i innych języków nauczyła się prak­ty­cznie sama, z książek i z kore­spon­dencji (papierowej, Inter­netu pod strzechami jeszcze nie było). Więc — wszys­tko można, jak się chce. Ale nie wiem, czy można takiej dyscy­pliny wyma­gać od zwycza­jnego, 12-letniego dziecka. Ode mnie na pewno nie ;-) Kiedyś próbowałam się nauczyć włoskiego sama, ponieważ był mi potrzebny. Prze­r­o­biłam pięć lekcji z podręcznika, po czym stwierdz­iłam, że w tym tem­pie nic z tego nie będzie i znalazłam nauczy­cielkę. Po dwóch miesią­cach zaczęłam mówić, a podręcznik stoi na półce, założony na piątej lekcji od kilku lat.

Leave a Reply to Anna Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *