Technikalia

Ćwiczenia słu­chowe trochę w lesie, szcz­erze mówiąc. Były wakacje, no nie? To się cho­ciaż pochwalę: roz­maw­iałam ostat­nio po ang­iel­sku z rodz­iną niewidzianą od wielu lat. Kartki i dłu­gopisu nie było w uży­ciu ani razu. W ogóle w cza­sie tej podróży (tym razem Holan­dia) nie musi­ałam z tego korzys­tać. Kto mnie widział trzy lata temu w Anglii, ten wie, co to znaczy. Oczy­wiś­cie komu­nikację bardzo ułatwił fakt, że rodz­ina była uprzed­zona o moich prob­lemach. Okazały się one dużo mniejsze, niż się spodziewałam.

No i jeszcze parę razy usłysza­łam, że teraz to się ze mną zupełnie inaczej roz­mawia. Uświadomiłam sobie, że tego efektu w ogóle nie brałam pod uwagę, kiedy decy­dowałam się na implant. Po prostu nie przyszło mi do głowy, że tak będzie, że cokol­wiek się zmieni w tym, jak INNI mnie będą rozu­mieć — cały czas myślałam, że chodzi tylko o to, jak ja będę rozu­mi­ała ludzi, nie sądz­iłam, że moja mowa może się aż tak, spon­tan­icznie, zmienić. A tym­cza­sem — to był pier­wszy zauważalny rezultat.

A teraz długa notka o szczegółach. Ku pamięci. Niekoniecznie do czytania.

Ostat­nie pro­gramowanie pro­ce­sora miałam kilka miesięcy temu. Trzeba było wtedy nieco “wypros­tować” krzywą, ponieważ okazało się, że niek­tóre częs­totli­wości słyszę niepro­por­cjon­al­nie głośno. Mówiłam już, że cztery pro­gramy do przełącza­nia to mało? Stanęło na tym, że mam dwa pro­gramy pod­sta­wowe: w jed­nym mam troszkę obcięte najniższe częs­totli­wości, bo okazuje się, że wtedy lep­iej rozu­miem mowę — a w drugim tych basów jest nieco więcej. Dwa pozostałe pro­gramy są mody­fikac­jami pod­sta­wowych: ten z basami wys­tępuje w wer­sji z ADRO i w wer­sji niczym dodatkowo niemody­fikowanej; czwartym pro­gramem nato­mi­ast jest wer­sja tego do mowy, z mikro­fonem kierunk­owym, czyli BEAM.
We wszys­t­kich tych pro­gra­mach czas dzi­ała­nia baterii powinien wynosić ok. 39 godzin, czyli nieco krócej niż przy poprzed­nim pro­gramowa­niu, kiedy było to 42 godziny. Czyli w zależności od trybu życia wychodzi 2.5–3.5 dni.

Przy tych ustaw­ieni­ach najczęś­ciej uży­wałam pro­gramu z lekko obcię­tymi basami i z ADRO, ponieważ najlepiej wtedy rozu­mi­ałam mowę. Przes­tałam niemal uży­wać BEAM, ponieważ nie mogłam dobrać odpowied­niej czułości mikro­fonu i miałam wraże­nie, że niewiele mi takie ustaw­ie­nie daje, szczegól­nie, że było bez ADRO. Pro­gramów z basami uży­wałam wymi­en­nie wtedy, kiedy chci­ałam czegoś posłuchać. Nie mogłam się zde­cy­dować, który z nich lep­iej nadaje się do muzyki. Teo­re­ty­cznie powinien to być pro­gram bez ADRO, ale w prak­tyce niek­tóre rodzaje muzyki zmieni­ały mi się w hałas, poza tym na ADRO po prostu lep­iej mi się słucha. Do dzisiaj nie wiem, na czym ten efekt polega.

Inż. W. uprzedził mnie, że będzie nowe opro­gramowanie Cochleara do pro­ce­sorów mowy. Najważniejszą rzeczą w tej wer­sji miała być możli­wość włączenia jed­nocześnie ustaw­ień takich jak BEAM i ADRO. Przy pier­wszej okazji poprosiłam więc o szy­bkie przestaw­ie­nie — dołoże­nie ADRO do mojego pro­gramu z mikro­fonem kierunk­owym. Dowiedzi­ałam się przy tym, że ist­nieje również funkcja Autosen­si­tiv­ity, czyli automaty­czna reg­u­lacja czułości mikro­fonu. Poprosiłam więc również o to. Teraz mam tak:

pro­gram 1: ADRO, Autosen­si­tiv­ity, basy+
pro­gram 2: basy+ i nic więcej (czyli jakby ustaw­ie­nie pod­sta­wowe, pro­gram, którego uży­wam w sumie najrzadziej)
pro­gram 3: ADRO, basy– (uży­wany najczęś­ciej)
pro­gram 4: BEAM, ADRO, Autosen­si­tiv­ity, basy– (mikro­fon kierunk­owy, uży­wany do roz­mowy w hałasie)

Od razu okazało się, że w tej wer­sji mikro­fon kierunk­owy (pro­gram 4) przy­daje mi się dużo bardziej niż przedtem. Ponieważ i tak nie umi­ałam sobie ustawić czułości, zostaw­iłam to automatyce. I jest naprawdę nieźle. W hałaśli­wych miejs­cach, takich jak kaw­iarnie, przestaw­iam do roz­mowy na pro­gram 4 i co prawda przes­taje do mnie docierać np. muzyka, ale za to całkiem nieźle słyszę, co do mnie mówią. ADRO robi sporą różnicę, jeśli chodzi o wyłapy­wanie mowy spośród hałasu, a z mikro­fonem kierunk­owym to już w ogóle. Mam nawet taki prob­lem, że zaczęłam mówić w takiej sytu­acji zbyt cicho, żeby można mnie było w hałasie dosłyszeć — muszę się nauczyć dopa­sowywać głos do poziomu hałasu. Mam nadzieję poćwiczyć to trochę na zaję­ci­ach z emisji głosu.

Pier­wszy raz mam do czynienia z automaty­cznym ustaw­ian­iem czułości, które dla ekspery­mentu zaży­czyłam sobie na pro­gramie 1. Muszę powiedzieć, że efekt jest dość ciekawy. Na ulicy zro­biło się jakoś ciszej — przedtem pro­gram 1, ze wzmoc­nionymi dźwiękami niskimi, był ogól­nie dość głośny. Poziom kom­fortu przy tym pro­gramie wzrósł.

Nadal jed­nak przy jakichkol­wiek trud­noś­ci­ach w roz­mowie przełączam się na pro­gram 3 albo 4, czyli te, które mają trochę przy­cis­zone niskie częstotliwości.

Myślę, że rozsądna selekcja dźwięków u osób, które tak jak ja mają bardzo wysoki próg do poko­na­nia, żeby zacząć rozu­mieć mowę, może pomóc. Od tego nowe pro­ce­sory mają różne pro­gramy, żeby można było dos­tosowywać to, co się słyszy, do sytu­acji. Kiedy chcę posłuchać muzyki i wiedzieć, jak coś brzmi “naprawdę” (umownie, oczy­wiś­cie), przełączam na pro­gram 2. A potem roz­maw­iam z kimś i dzi­wię się, że jakoś słabo rozu­miem — przy­pom­i­nam sobie, żeby przełączyć na pro­gram 3 i od razu jest lep­iej, mniej zakłóceń — dźwięki są nieco uboższe, ale przez to mowa jest lep­iej zrozu­mi­ała. Na przykład zna­joma mówi, że ma prob­lem z roz­mową przez tele­fon, ponieważ słyszy za dużo różnych sze­lestów. Wydaje mi się, że tutaj właśnie by się przy­dał nieco uboższy w dźwięki pro­gram, włączany tylko przy okazji rozmów tele­fon­icznych. Oczy­wiś­cie ja też mam prob­lem z roz­mową przez tele­fon mimo najróżniejszych kom­bi­nacji, ale ja jestem prel­ing­walna.
Kiedyś pisałam o pro­gach słyszenia — mam je nieco sztucznie obniżone, efekt jest taki, że chyba dociera do mnie mniej bardzo cichych dźwięków, ale ja myślę, że dla mnie to dobrze. I tu by mi się jeszcze przy­dały ze cztery pro­gramy w pro­ce­sorze — chci­ałabym móc sobie potestować w warunk­ach życia codzi­en­nego tyle różnych możli­wości. A tu trzeba się na coś zde­cy­dować, bo z takimi pro­gra­mami, jakie dostanę, wychodzę na świat na następne pół roku.

Do tego wszys­tkiego dochodzi jeszcze aparat słu­chowy na drugim uchu. Często go zde­j­muję, ale jed­nak w miejs­cach pub­licznych chodzę z aparatem. W apara­cie odbieram przede wszys­tkim niskie dźwięki, które brzmią zupełnie inaczej niż w implan­cie i o ile te z implantu bywają dzi­wne (cza­sem nawet czuję jakiś warkot w zębach, trochę podob­nie jak było na początku) i potrafią przeszkadzać, o tyle z aparatu są przy­jemne i ład­nie uzu­peł­ni­ają to, co słyszę na lewe, implan­towane ucho. Z tego co się ori­en­tuję, słab­sze odw­zorowanie nis­kich dźwięków w implan­cie wynika z budowy śli­maka. Nie tylko ja mam takie wrażenia.

Ostat­nio staram się więcej chodzić z włąc­zonym pro­gramem 1, żeby jeszcze bardziej przyzwyczaić się do basów i może “zamienić” to uczu­cie w zębach na dźwięk.

This entry was posted in cyborg, po polsku. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *