Programowanie po 4 miesiącach, i 5 miesięcy z procesorem

Po 4 miesią­cach od podłączenia, czyli kilka tygodni temu, miałam kole­jne pro­gramowanie procesora.

Nowy pro­gram jest w pewnym sen­sie zupełnie inny od poprzed­niego. Narzekałam na pogłos już wcześniej. Pier­wsza propozy­cja: stan­dar­d­owe pogłośnie­nie różnych częs­totli­wości odpowied­nio do audio­gramu. Pogłos zmienił się w głośny szum, niemalże huk. Inż. W. zapro­ponował rozwiązanie: obniże­nie progów słyszenia. O co chodzi? Z tego co zrozu­mi­ałam, jest tak: próg słyszenia usta­lany jest na pod­stawie obiek­ty­wnego pomi­aru odpowiedzi nerwu słu­chowego na syg­nał. Teo­re­ty­cznie wszys­tkie syg­nały podawane przez elek­trody implantu powinny mieś­cić się między tym pro­giem słyszenia a pro­giem kom­fortu. Jed­nak podobno okazuje się, że cza­sami dobre efekty daje obniże­nie progu słyszenia, czyli zejś­cie z naj­ci­ch­szymi dźwiękami do poziomu syg­nału, którego teo­re­ty­cznie nie powin­nam słyszeć. Ciche dżwięki są wtedy cich­sze, śred­nie powinny być takie same. Daje to więk­szą dynamikę dźwięku. Tyle teo­ria. Po dwóch tygod­ni­ach chodzenia z tym pro­gramem mam poekspery­men­tować z czułoś­cią mikro­fonu. Zwięk­sze­nie czułości powinno dać podobny, ale trochę inny, efekt jak pod­wyższe­nie progu słyszenia. Niezu­pełnie to rozu­miem. Tyle teo­ria. A w praktyce?

Na początku rzeczy­wiś­cie słyszę mniej hałasów otoczenia. Muszę się skupić, żeby usłyszeć lodówkę, która przedtem była dość głośna. Z jed­nej strony mam więk­szy kom­fort, w mieszka­niu znów jest dość cicho, ale z drugiej obaw­iam się, czy coś mi nie ucieka. Mam wraże­nie, że trochę gorzej słyszę sze­leszczące głoski. Inż. W. tłu­maczy, że słyszę je nawet głośniej niż przedtem, po prostu niskie dźwięki zostały wzmoc­nione bardziej niż wysokie, zgod­nie z audio­gramem. Na ćwiczeni­ach zaczy­nam się trochę niepokoić, bo jakoś gorzej rozróż­niam rzeczy, których już się chyba nauczyłam. Ale po paru powtórzeni­ach znowu zaczy­nam łapać.

Po przepisanych dwóch tygod­ni­ach zwięk­szam czułość mikro­fonu. Hałasy otoczenia znów docier­ają do mnie moc­niej. Trudno mi powiedzieć, czy łatwiej mi się z takim ustaw­ie­niem roz­mawia. Wydaje mi się, że kiedy jest cicho, wolę do roz­mowy mniejszą czułość mikro­fonu, głos mi się wtedy nie “roz­mazuje”. Ale kiedy otocze­nie jest głośniejsze, więk­sza czułość pomaga mi wyła­pać dźwięk spółgłosek.

Następne pro­gramowanie przewidziane jest dopiero na koniec listopada. Czuję się wypuszc­zona w świat, jak dziecko, które uczy się jeździć na rowerze ;-)

Przy okazji tej samej wiz­yty logope­dka, tym razem pani W., zro­biła mi ćwicze­nie na coś, co się chyba nazywa zestawem półot­wartym: zna­jąc kon­tekst (np. telewizja albo dialogi między posta­ci­ami na obrazku) mam zgady­wać zda­nia. Jakoś idzie, z licznymi pod­powiedzi­ami co prawda, ale w końcu jakoś dochodzę do całego zda­nia. Mam zalece­nie wciągnąć kogoś w to i poćwiczyć. To byłby niezły wstęp do pier­wszych prób roz­maw­ia­nia przez tele­fon. Etap zestawów zamknię­tych mam już podobno za sobą i czas na pójś­cie krok dalej.

Od podłączenia pro­ce­sora upłynęło już 5 miesięcy, spróbuję co nieco pod­sumować.
– Pamię­tam, że kiedy pier­wszy raz wypeł­ni­ałam zwycza­jową anki­etę w Kaje­tanach — to było jakoś zaraz po podłącze­niu i pisałam tylko o tym, jak słysza­łam wcześniej w aparat­ach — w części opisowej napisałam, że dżwięk w aparat­ach jest jakby cały czas taki sam. Zmienia się rytm, głośność, trochę wysokość, ale było tak, jak­bym słuchała jed­nego dźwięku. Trochę mnie to już męczyło. Teraz jest zupełnie inaczej. Dźwięki mają głębię i barwę, nawet jeśli nie umiem zin­ter­pre­tować tego, co słyszę.
– Coraz więcej osób twierdzi, że teraz mówię wyraźniej.
– Słyszę mnóstwo dżwięków z otoczenia. Ptaki, świer­szcze, hamulce, muzykę puszczaną dość cicho. Chodzę z sze­roko otwartymi oczami i jak dziecko pytam, co to. Słyszę, co się dzieje w domu.
– Nigdy nie bałam się roz­maw­iać z obcymi ludźmi i to się nie zmieniło. Trudno mi powiedzieć, czy jest jakaś zasad­nicza zmi­ana w tym, jak się porozu­miewam. Dość dobrze mi to idzie, chyba jest łatwiej niż kiedyś. Ale nadal zdarzają się sytu­acje, kiedy ktoś nie może mnie zrozu­mieć w hałasie. Fakt, że często doty­czy to ludzi, którzy mnie znają od dawna (acz niezbyt dobrze), wiedzą, że zawsze był jakiś prob­lem, więc nawet się nie starają.

This entry was posted in po polsku. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *